Grudzień to miesiąc, kiedy dni w roku są najkrótsze, przyroda niemalże zastyga w bezruchu, zwierzęta zapadają w zimowy sen. Może dla nas również mógłby to być czas wyciszenia i spokoju. Z takim podejściem możemy w pełni przeżywać przedświąteczny okres oczekiwania na Boże Narodzenie. Dawniej grudniowe wyciszenie sprzyjało praktykowaniu pewnej pięknej, rodzinnej tradycji adwentowej – “szarej godziny”.
„Szara godzina” to czas, kiedy krótki zimowy dzień dobiega końca, ale nie zapada jeszcze zupełna ciemność. Na ten czas cała rodzina gromadziła się w jednym miejscu – najczęściej w kuchni, przy rozpalonym piecu, żeby razem pomilczeć, porozmawiać, snuć opowieści, bajki, legendy. Może warto dzisiaj ożywić ten piękny zwyczaj? Odłożyć telefony i laptopy, zaczekać z włączeniem światła, a zamiast tego zapalić świece na świeczniku albo np. na wieńcu adwentowym? „Szara godzina” pomoże nam przeżyć ten przedświąteczny czas w pełni, pozwoli nam zobaczyć, co tak naprawdę jest ważne.
W „szarej godzinie” możemy:
– stworzyć drzewo genealogiczne rodziny i opowiedzieć coś dobrego o każdej osobie, która się na nim znajdzie;
– odwiedzić kogoś, kto być może potrzebuje naszej uwagi i troski;
– opowiedzieć o swoich najpiękniejszych wspomnieniach świątecznych – przygotować świąteczne ozdoby, szopkę, jakiś sentymentalny prezent dla rodziny;
– poznać symbolikę świątecznych elementów: np. opłatka, sianka wigilijnego, 12 potraw, pustego miejsca przy stole;
– opowiedzieć bajkę -bajki są jakby drzwiami pomiędzy tym co wiemy/myślimy o sobie, a tym co ukryte wewnątrz nas. Bajki, dzięki symbolom zrozumiałym dla każdego z nas, na dużo głębszym poziomie przynoszą zrozumienie, dodają sił, pozwalają spojrzeć na problemy z konstruktywnej perspektywy.
Może bajkę o Diamentach (wewnętrznych zasobach) wykorzystacie Państwo w „szarej godzinie”…
Bajka o Diamentach
Na początku tego wieku, u podnóża góry mieszkał pewien człowiek. W owym czasie odkryto tam wielkie złoża diamentów i wielu ludzi przejeżdżało obok jego domu zmierzając na szczyt góry w stronę pól diamentowych. Człowiek ten widząc ich myślał – „Może i ja poszedłbym szukać diamentów”- i…zostawał. Orał swoje kamieniste pole jak co roku, wyciągał z ziemi kamienie i wynosił je z pola układając coraz większą pryzmę. Pewnego dnia wyorał kamień, który spodobał mu się bardziej niż inne. Zabrał go do domu i położył w widocznym miejscu, aby cieszyć nim oczy. Mijały lata, człowiek pracował, orał pole, wyciągał kamienie, siał i zbierał plony. Złoża diamentów wkrótce wyczerpały się i ludzie wracali nie dorobiwszy się niczego. Pewnego dnia do jego drzwi zapukał poszukiwacz diamentów. Człowiek zaprosił go do domu i nakarmił, gdyż przybysz był głodny i zmęczony. Gdy najadł się do syta, zaczął rozglądać się po chacie i jego wzrok padł na ów kamień, który człowiek wyorał ze swojego pola przed paru laty. „Człowieku” – zawołał- „ jak żyję nie widziałem tak wielkiego diamentu!”
Dzieląc się refleksją z pozostałymi domownikami, możemy zadać sobie pytania: Gdzie leży mój diament? Czym jest ?
Życzymy Państwu dobrego przedświątecznego czasu: pełnego ciepła, spokoju, wzajemnej życzliwości i zrozumienia.
Artykuł przygotowała Renata Puchala – psychoterapeuta Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Osób Doznających Przemocy i w Kryzysie.